Przykładem może być podkarpacka piekarnia Kiełtyka w Łężanach pod Krosnem, ekologiczna piekarnia. Czyli jaka?
Wyjaśnia p. Marek Kiełtyka:
POLECAMY
- „ Ktoś by powiedział – a co może być nie eko w pieczywie? - przecież to tylko mąka, woda i drożdże! No tak… tylko że w dzisiejszym czasie można się doliczyć kilkudziesięciu składników w jednym chlebie!!
Otóż surowiec jest wyzwaniem. Ale dla mnie decydujący moment nastąpił, kiedy kupiliśmy pierwsze worek ekologicznej mąki. I po otwarciu takiego worka uniósł się zupełnie inny zapach niż mąki przemysłowej. Poczułem po prostu zboże, jakbym znalazł się na polu. Pomyśleliśmy z Ojcem – to niesamowite! Do dziś pamiętam pierwszy wypiek z tej mąki… był to „Chleb Gosposi”, który pieczemy do dzisiaj, i który z masłem EKO z OSM Jasienica Rosielna smakuje po prostu jak POEZJA! Nie zapomnę tego smaku chyba nigdy…
Bardzo nas cieszy zwiększająca się ciągle świadomość klientów, że człowiek jest tym co zje. Potrzeby nam powrót do natury, do naturalnych procesów, bez sztucznego przyśpieszania, dodatkowego przetwarzania żywności. Przez te ponad 20 lat staramy się działać zgodnie z etyką rzemieślniczą. Obaj z ojcem posiadamy kwalifikacje mistrzowskie w zawodzie piekarza, należymy do Cechu Rzemiosł Różnych w Krośnie, a we współpracy również z Zespołem Szkół nr 2 w Krośnie szkolimy przyszłych piekarzy. Dziś można powiedzieć, że piekarnia działa już w drugim pokoleniu – prowadzimy ją wspólnie z małżonką Agnieszką – przy olbrzymim wsparciu i autorytecie seniorów.
W 2014 roku poszerzyliśmy certyfikat ekologiczny o kolejne kilkanaście produktów – teraz to nie tylko pieczywo, lecz także przekąski, ciasteczka i bułeczki. Współpracujemy z kilkudziesięcioma sklepami ekologicznymi w całej Polsce. Nasze produkty można co tydzień kupić podczas odbywających się w Warszawie i Katowicach Bio Bazarów”.
Rzeczywiście, wybór dla najbardziej wybrednych i dla szukających czegoś nadzwyczajnego. Chociażby „Eko ziarnista bomba” – bez mąki (?!) zawierająca siemię lniane, ziarna słonecznika, nasiona babki płesznik (niwelujące głód) i płatki owsiane. Ma trwałość 7 dni. Jednym słowem bomba zdrowia. Kto woli trzy w jednym, sięgnie po żytnio-pszenny bochen z kiszoną kapustą i cebulą. Starający się schudnąć wybiorą „Eko chleb ziarnami nasycony” z amarantusem i sezamem. Amarantus inaczej szarłat z racji dużych wartości odżywczych zwany też zbożem XXI wieku, chociaż 4 tys. lat temu był podstawą pożywienia Inków, Majów i Azteków. Został ochrzczony mianem „syci, ale nie tuczy”. Warto dodać, że zdobył tytuł „Ulubionego chleba Krośnian”.
Ale wybór jest oczywiście większy; jeszcze jest chleb z płaskurki, gryczany z ziołami prowansalskimi, ryżowo-jaglany, orkiszowy 100%, żytnio-orkiszowy, owsiany, „chleb z gór” na kefirze. Dla osób unikających glutenu, dla lubiących słodkości – makowce, keksy, pierniczki, kokosanki i pseudo biszkopty – bez jajek, bez cukru, bez tłuszczu; a z interesujących przekąsek są „włoskie” paluszki chlebowe a’la grissini, których smakoszem był Napoleon Bonaparte.
Można odnieść wrażenie, że to nie w piekarni powstają prozdrowotne bochenki, ale na zapleczu gabinetu dietetyka a zarazem smakosza.
A na koniec uwaga dotycząca codziennego wyboru: gdzie iść po chleb. Otóż skoro p. Stanisław Butka, prezes Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP mówi, że klienci piekarni już musza sięgać głębiej do kieszeni i że pierwsza podwyżka już za nami: 10-15 proc. I skoro prognozuje: jeżeli panujące tendencje nie zmienią się, to spodziewam się kolejnych podwyżek” ( chodzi o drożejące zboża, paliwo, energię elektryczną i inne koszty wytwarzania), to wybierajmy prawdziwe pieczywo. Pamiętajmy o haśle: chemia w bułkach cię przeraża, kupuj tylko u piekarza. Zaufanego.