Importowane chińskie zioła powoli zastępują nasze własne rośliny lecznicze i nie jest to dla nas przyjemna sytuacja. Podczas gdy krajowi „uznani eksperci” przez lata straszyli piołunem, wrotyczem czy glistnikiem, w tym samym czasie Chińska Republika Ludowa kreowała pozytywny i atrakcyjny wizerunek rodzimej medycyny, badała potencjał użytkowy swoich ziół oraz eksportowała wiedzę o nich w daleki świat. Był to jeden z elementów wyrafinowanej geopolitycznej Wielkiej Gry, która miała zdjąć z Chin odium trudnej historii i stereotypów, a nadać świeży wizerunek kraju nowoczesnego, lecz idącego pod rękę z barwną tradycją. W efekcie Farmakopea Europejska tworzy i publikuje kolejne monografie roślin wykorzystywanych w medycynie chińskiej (jest już ich ok. 100), ponadto pojawiają się w niej rozdziały poświęcone wybranym elementom związanym z przygotowywaniem klasycznych formuł i preparatów [1]. Od niedawna istnieją oficjalne unijne definicje farmaceutyczne na takie procesy, jak prażenie (煅duan), parowanie (蒸zheng) czy smażenie w soku imbirowym (姜炙jiangzhi), co dawnej było nie do pomyślenia. Z drugiej strony Chińczycy wcale nie zamierzają uwzględniać u siebie naszych rozwiązań oraz darów polskich miedz, łąk i pól, co poważnie zaburza równowagę na naszą niekorzyść. W efekcie europejska fitoterapia zaczyna się intensywnie sinizować na drodze wymuszonej ewolucji. Jednak nie postrzegałbym tego w kategoriach ogromnego zła – to wypadkowa naszych niespełnionych potrzeb, fascynacji egzotyką i zwykłej ludzkiej ciekawości. Ważne, aby czerpać z tego ogromnego i różnorodnego azjatyckiego zbioru rozważnie, chroniąc co nasze, a biorąc to, co cenne i niepowtarzalne. Zresztą zioła Dalekiego Wschodu nie zawsze tak bardzo różnią się od roślin, z którymi obcujemy na co dzień. Dobrym przykładem ilustrującym duże podobieństwa lecznicze mogą być tojeści (Lysimachia), które występują zarówno w Europie (Lysimachia vulgaris), jak i w Chinach (choćby Lysimachia christinae nazywana Jin Qian Cao). Pomimo znacznego oddalenia geograficznego, w ich zielu możemy odnaleźć bardzo podobne grupy czynne, wśród których wybijają się na pierwszy plan flawonoidy (rutyna, mirycetyna, kwercetyna) oraz saponiny triterpenowe. Dlatego te surowce w obu systemach ziołoleczniczych są wykorzystywane przy schorzeniach układu moczowo-płciowego, zarówno przy piasku nerkowym, jak i stanach poważniejszych, rozpoznawanych już jako kamica nerkowa. Badania na zwierzętach potwierdziły, że Jin Qian Cao łagodzi stres oksydacyjny na obszarze kanalików nerkowych, co utrudnia formowanie złogów, a kompleks flawonoidów zmniejsza poziom wapnia i kwasu szczawiowego w moczu, co zmniejsza ryzyko rozwoju kamicy o charakterze oksalatowej [2].
Piwonia chińska – Paeonia lactiflora
Trudno wyobrazić sobie inne kwiaty tak mocno związane z kulturą Państwa Środka, jak piwoniowe. Od zawsze ceniono ich walory dekoracyjne, dlatego obsadzano nimi miejsca publiczne, rezydencje arystokracji oraz pałacowe ogrody. Widziano w nich nie tylko symbol bogactwa, dobrobytu i szlachetności, ale także oznakę miłości oraz szczere gorącego uczucia. Duże, wielopłatkowe, intensywnie różowe i czerwone, zdobiły pokoje i wytworne stroje, a ich wyobrażenia umieszczano na wyrobach z porcelany, drewna oraz szlachetnych kruszców. W czasach dynastii Qing kwiat piwonii stał się na krótką chwilę symbolem narodowym, acz później utracił ten status na rzecz równie pięknej śliwy [3]. Rodzaj piwonia (Paeonia) to 33 gatunki oraz tysiące kultywarów, czyli odmian uprawianych wyłącznie ze względu na swój niepowtarzalny wygląd. Jak wspomniałem, wprawdzie piwonie kojarzą się nam głównie z Chinami, lecz występują nie tylko w Azji, ale również w Europie, co z pewnością dla wielu Czytelników jest nie lada ciekawostką. W Alpach można odnaleźć nader rzadką piwonię lekarską (Paeonia officinalis), dawniej obowiązkowo sadzoną przy polskich dworach szlacheckich. Na Bałkanach rośnie piwonia koralowa (Paeonia mascula), natomiast na północnym wybrzeżu Afryki pojawia się piwonia algierska (Paeonia algeriensis) – wszystkie są równie zachwycające.
11. wydanie Farmakopei Europejskiej – w ślad za praktyką lekospisów chińskich, japońskich i koreańskich – wyróżnia trzy podstawowe surowce piwoniowe, cieszące się wielkim uznaniem i szacunkiem jako jedne z najstarszych i najlepiej opisany...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- Roczną prenumeratę dwumiesięcznika Food Forum w wersji papierowej lub cyfrowej,
- Nielimitowany dostęp do pełnego archiwum czasopisma,
- Możliwość udziału w cyklicznych Konsultacjach Dietetycznych Online,
- Specjalne dodatki do czasopisma: Food Forum CASEBOOK...
- ...i wiele więcej!