Co podpowiadają geny?

Zapobieganie chorobom

Jagoda Fabiszewska: Czy zgadza się Pani z opinią, że społecznie długo dojrzewaliśmy do wypracowania modelu rodzinnego pielęgnowania dobrych nawyków żywieniowych. Umykała nam gdzieś wiedza, że na to, ile mamy energii, wpływa tryb życia i sposób odżywiania się.

dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska: Większość z nas nie do końca zdaje sobie sprawę z rangi przypisywanej odpowiedniemu stylowi odżywiania się w procesie długofalowego dbania o organizm oraz optymalną masę ciała. Żyjemy w społeczeństwie, w którym często wkracza się w dojrzałość bez ukształtowanych nawyków żywieniowych. Naszą cechą narodową stało się powszechne naśladownictwo diet, pozbawione elementarnej analizy tego, co tak naprawdę jest niezbędne konkretnej osobie, by mogła zbudować wokół siebie tzw. parawan bezpieczeństwa. Zgromadzić energię sprzyjającą harmonijnemu funkcjonowaniu w swoim świecie obowiązków, wyzwań i potrzeb. Właśnie te ostatnie najbardziej profilują nasze programy żywieniowe, pod warunkiem że zostały odpowiednio odczytane i nadano im charakter uporządkowanych zaleceń. Tylko wtedy stają się ważnymi sygnałami informującymi m.in. o tym, co warto uwzględnić, tworząc bazowy harmonogram posiłków. Wtłoczeni z przymusu w przypadkowy schemat żywieniowy, wytrwamy w nim krótko, ale jeśli ktoś pokaże nam, że po zsynchronizowaniu wielu czynników, np. wiedzy dotyczącej tego, jak wygląda nasz dzień, co lubimy jeść, jaka jest jakość naszego snu, po czym czujemy się dobrze, a co osłabia naszą kondycję, może się okazać, że szybko ocenimy nasze posiłki jako smaczne i poprawiające formę.

POLECAMY

No właśnie, długo pokutowało w nas przekonanie, że zdrowe odżywianie wyklucza dobry smak, a na tym ostatnim zależało nam najbardziej.

Cały czas folgujemy sobie z cukrem, solą i sięgamy po żywność wysokoprzetworzoną. Niestety, podobnie karmimy dzieci. Potrzebna nam solidna pomoc w nauce dbania o właściwy sposób myślenia o jedzeniu, tak by mogło ono długofalowo działać na naszą korzyść. Odpowiednio skomponowany program żywieniowy może nas pozytywnie zaskoczyć smakiem i różnorodnością, trzeba mu tylko dać szansę. Wielu moich pacjentów przekonało się, że ich wcześniejsze menu było ubogie i pozbawione cennych składników odżywczych. Nie uwzględniało też indywidualnych zdolności metabolizowania węglowodanów, tłuszczów, białek, dlatego często trudno im było osiągnąć, a potem utrzymać optymalną masę ciała. Po wprowadzeniu dobrych zmian okazywało się, że dostrzegają nie tylko pozytywne wiadomości na wyświetlaczu wagi, ale odkryli też, że posiłki mogą być dużo lepsze i przede wszystkim regularne, pozbawione rygorystycznych wyrzeczeń. Jako lekarza martwi mnie również to, że Polacy nie dostrzegają związku między chociażby nadmiarem cholesterolu a rozwojem miażdżycy, mają za mały zapał do działań definiowanych jako profilaktyczne. Dziwi to tym bardziej, że stawką jest nasze życie, dlatego stosowanie jakichkolwiek wybiegów żywieniowych – nie boję się nazwać tego odważniej – oszustw oraz zaniedbywanie podstawowych badań jest wyjątkowo okrutnym zamachem na siebie. Dzisiaj ważnym ogniwem gromadzenia danych o predyspozycjach organizmu do schorzeń o podłożu dietozależnym stały się również analizy DNA. Coraz częściej je wykorzystuję w swojej pracy i wspólnie z pacjentami obserwuję efekty osiągane dzięki zindywidualizowanym poradom żywieniowym.

Może odegrają ważną rolę we wspomnianym już kształtowaniu nawyków żywieniowych dzieci, bo uchronią je przed nieuważnym, przypadkowym jedzeniem?

Badania genetyczne typu iGenesis to szereg wytycznych, które mogą pomóc rodzicom rozszyfrować pewne zagrożenia lub przynieść informację, że wskazana jest dalsza diagnostyka. Oceniają predyspozycje i mówią o wrodzonych, niezmiennych nietolerancjach pokarmowych, np. glutenu, laktozy czy fruktozy oraz nadwrażliwości na sód. Oceniają też metabolizm żelaza, witamin z grupy B, wapnia, magnezu i przekazują szereg innych, równie ważnych danych. Dzięki temu wytyczają pewien szlak wskazanych działań żywieniowych. Takich, które mają wpływ na ekspresję genów. Warto tu podkreślić, że im jesteśmy młodsi, tym mniejsze ryzyko ugruntowania się złego nawyku.

Stare indyjskie przysłowie mówi: „Jeśli chcesz wiedzieć, jakie będzie twoje ciało jutro, przyjrzyj się swoim myślom o nim dzisiaj. Odpowiedz sobie na ważne pytanie, jak o nie dbasz, czy wiesz, czego potrzebuje, by mogło sprostać zadaniom, które mu powierzasz.

Mam nadzieję, że nutrigenetyka i nutrigenomika zmienią kierunek myślenia Polaków i wprowadzą pewien ład w tworzeniu harmonogramu jedzenia, może nawet pomogą nam myśleć o nim w kategoriach lekarstwa, bo przecież żywność ma szansę uruchomić w naszych organizmach korzystne dla zdrowia mechanizmy. Pozwolą pacjentom wkroczyć w nowy etap współpracy z lekarzami, dietetykami i zmienić niepokojące statystyki, jak choćby informację o tym, że w naszym kraju są najszybciej tyjące nastolatki w Europie. To skłania do podjęcia działań zapobiegawczych zakrojonych na szeroką skalę. Otyłość jest chorobą przewlekłą, bez tendencji do samoistnego ustępowania. U osób, które się z nią borykają, częściej występują: kamica żółciowa, dna moczanowa, powikłania miażdżycy, choroba zwyrodnieniowa stawów, depresja. Wśród przyczyn choroby na czołowych miejscach plasują się czynniki genetyczne oraz środowiskowe prowadzące do gromadzenia się energii przyswojonej z pożywienia w postaci zapasowej tkanki tłuszczowej. Dzisiaj celem środowisk lekarskich i dietetycznych powinno być jednoczenie sił wokół edukowania społeczeństwa, podpowiadanie, co robić, by możliwie najwcześniej wcielać zalecenia służące opracowywaniu zasad optymalnego trybu życia i wielopłaszczyznowego dbania o siebie.

Zwróciła Pani uwagę na ważną rzecz dieta zależna od DNA, uwzględniająca indywidualne zdolności metaboliczne konkretnej osoby, może być przełomem w profilaktyce i leczeniu wielu schorzeń.

Badanie nie diagnozuje, ale ocenia ryzyko wystąpienia chorób o podłożu dietozależnym. Ukierunkowuje pewną strategię zapobiegania im, a w przypadku gdy zostały stwierdzone, pomaga doprecyzować wskazany program żywieniowy. Określa np. predyspozycje pacjenta do hiperglikemii oraz hipercholesterolemii, a także do rozwoju tkanki tłuszczowej trzewnej i zespołu metabolicznego. Raport omawiający wynik uwzględnia również informację dotyczącą metabolizowania węglowodanów, białek, tłuszczów, witamin: D, E, A, C, B6, B12, homocysteiny, kwasu foliowego. Analizuje reakcję organizmu na ograniczenia kaloryczne oraz potencjał detoksykacyjny i antyoksydacyjny. Te dane są bardzo cenne z perspektywy lekarza, dietetyka w sferze indywidualizowania zaleceń, wytyczania fundamentu piramidy żywieniowej dla konkretnej osoby. Wiemy już, że niewykryta przez dłuższy czas nietolerancja fruktozy może mieć wpływ na pogłębienie stanów depresyjnych i ponosi odpowiedzialność za wspomniane wcześniej niekontrolowane napady głodu.

Jest coraz więcej dowodów na to, że jedzenie śmieciowe zaburza równowagę chemiczną mózgu. Zbyt rzadko analizujemy też nasilające się stany zmęczenia, zaburzenia koncentracji w kontekście złego metabolizmu żelaza.

I tu wracamy do otyłości, która może być następstwem nieprawidłowych nawyków. To ona zwiększa ryzyko zachorowania na demencję nawet w młodym wieku. Dzieje się tak m.in. dlatego, że tłuszcz gromadzący się w naczyniach krwionośnych powoduje ich zwężenie, a w efekcie niedotlenienie mózgu. Natomiast niedobór żelaza jest dzisiaj określany mianem jednego z najczęstszych błędów żywieniowych w krajach uprzemysłowionych. Biorąc pod uwagę, że jest ono konieczne do transportu tlenu w organizmie, warto wiedzieć, jak je metabolizujemy. Bez niego organizm staje się słabo odżywiony, mniej wydajny, pozbawiony energii niezbędnej do wykonywania codziennych czynności.

Czy badania genetyczne mogą być pomocne w tworzeniu menu usprawniającego pracę mózgu?

Dzisiaj prowadzi się wiele badań naukowych, których celem jest analiza tego, czego potrzebuje mózg, by sprawnie funkcjonować. W kontekście schorzeń, takich jak choroba Alzheimera, Parkinsona czy padaczki, próbujemy odnaleźć odpowiedź na to pytanie, ciągle jej szukamy. Wspomniałam wcześniej, że analiza DNA przynosi informację o tym, jak konkretna osoba metabolizuje kwas foliowy, witaminy B6, B12, E, D, C i cholinę, to także ważna wskazówka, czy powinna je suplementować. Dysponując taką wiedzą, możemy wprowadzać do naszego programu żywieniowego to, co wpływa korzystnie na pracę mózgu.

dr hab. n. med. Lucyna Ostrowska – internista, dietetyk, kierownik Zakładu Dietetyki i Żywienia Klinicznego Wydziału Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku

Specjalista chorób wewnętrznych i dietetyki klinicznej z wieloletnim stażem. Od 1997 r. prowadzi Gabinet Leczenia Otyłości i jest opiekunem grupy wsparcia Klubu Kwadransowych Grubasów w Białymstoku. Cieszą ją wspólnie osiągane sukcesy i zaufanie, jakim się wzajemnie obdarzają. Zależy jej na pogłębianiu wiedzy społeczeństwa na temat zaburzeń łaknienia i konsekwencji wynikających z tego stanu. Podkreśla, że praca z pacjentem to wieloetapowy proces zdobywania informacji na temat jego organizmu, szukanie odpowiedzi na pytanie, co jest mu niezbędne, by mógł funkcjonować w dobrej formie. Zdaniem dr hab. n. med. Lucyny Ostrowskiej profilaktyka to podstawa dbania o siebie i bliskich. Medycyna oraz dietetyka mają nam dzisiaj bardzo dużo do zaoferowania, ale to do nas należy decyzja, czy zmotywujemy się skutecznie i skorzystamy z jej innowacyjnych podpowiedzi. Samo leczenie otyłości nie polega przecież tylko na ułożeniu diety i zaleceniach aktywności fizycznej, to dużo bardziej skomplikowany proces. O powodzeniu terapii decyduje przede wszystkich modyfikacja zachowań żywieniowych i wypracowanie takich nawyków, które mają szansę zmienić nasz styl życia, ulepszyć sam mechanizm myślenia o najkorzystniejszym dla nas sposobie odżywiania – potężnym sojuszniku zdrowia.

Autorka licznych publikacji naukowych i popularnonaukowych poświęconych dietetyce i leczeniu otyłości. Zaangażowana w wiele programów edukacyjnych, prowadzi wykłady dla studentów medycyny i dietetyki, lekarzy rodzinnych.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI